A może kupi pan gdzie indziej?

A może kupi pan gdzie indziej?

Jeśli chcemy kupić grunt budowlany przez agencję nieruchomości, musimy pogodzić się z tym, że mało kto zapewni nam naprawdę profesjonalną usługę. Mimo że pośrednicy biorą nadal niemałe prowizje – zwykle 2,5 – 2,9 proc.

Jak w czasie bessy kupuje się ziemię przez pośrednika? Na jaką obsługę można liczyć? Dziennikarz „Rz” szukał – jako klient – działki budowlanej o powierzchni ok. 1000 mkw., kosztującej nie więcej niż 350 – 400 tys. zł, położonej na wschód od Warszawy, w Halinowie albo Wiązownej. Każdej agencji nieruchomości opisał dokładnie swoje oczekiwania: w pobliżu istniejącej zabudowy, w cichej i zielonej okolicy, z dala od ruchliwej ulicy, powinno być jak najwięcej mediów. I co się okazało?

Dali, co mieli

Pracownicy trzech z pięciu odwiedzanych agencji próbowali sprzedać ziemię w innej lokalizacji.

– Mamy świetną działkę na ulicy Przewodowej w Miedzeszynie – zaproponowała niemal na wstępie Irmina Nowacka z Krupa Nieruchomości. Gdy powtarzam, że szukam tylko w Wiązownie i Halinowie, nie ustępuje: – A co pan powie na Gliniankę?

Sęk w tym, że z Glinianki do Wiązowny jest z 10 kilometrów.

Marzena Podkańska z Meritum Centrum, przesyłając mi ofertę, próbuje mnie przekonać do pewnego gruntu w Wawrze. Małgorzata Kalińska z Drągowski Real Estate pyta: – A może pod Mińskiem Mazowieckim chciałby coś pan kupić, na przykład w Ossowie?

Potem pisze jeszcze w e-mailu: „Wprawdzie nie wspominał pan o Sulejówku, ale na wszelki wypadek wysyłam ofertę”.

Tylko Biuro Nieruchomości 777 i JN Jabłoński nie sugeruje innej lokalizacji. Ale w tym przypadku to niewielka pociecha. Bo agencja 777, którą pytam tylko o działki w Wiązownie, ma wprawdzie parcele pod takim hasłem, ale okazuje się, że to nie sama Wiązowna, ale sąsiadujące z nią wioski (pracownicy agencji o tym uprzedzają).

Z kolei w firmie JN Jabłoński nie oddzwaniają, choć wcześniej to obiecali, gdy chciałem umówić się na oglądanie działek.

„Pożyczone” działki

Podsuwane przez agencje działki nie mieszczą się często też w innych określonych przeze mnie parametrach. Krupa Nieruchomości próbuje zainteresować mnie parcelą w Wiązownie, która sąsiaduje z zakładem poligraficznym i leży przy głównej ulicy tej miejscowości, ulicy dość ruchliwej.

– Ale to sąsiedztwo nie jest w żaden sposób uciążliwe, ma tylko defekt estetyczny – perswaduje Irmina Nowacka. – Mamy też w tej miejscowości duże działki, po 5 tysięcy metrów kw., które można podzielić na mniejsze.

W przypadku Halinowa pracownicy Krupa Nieruchomości próbują mnie na początku przekonać do działek o powierzchni 600 mkw. Gdy powtarzam, że interesuje mnie 1000 metrów, okazuje się, że mają większe działki, choć w grę wchodzi tylko 800 i 1300 mkw. Niestety, wszystkie tylko z prądem i wodą, czyli też nie to, o co mi chodziło.

Podobnie jest z połową ofert, które przedstawia mi Marzena Podkańska z Meritum Centrum. Działki nie są usytuowane w samej Wiązownie czy Halinowie, tylko w wioskach oddalonych od nich nawet o 10 km, często leżą w szczerym polu, nie mają wielu z podstawowych mediów i prowadzi do nich wyboista droga z ubitej ziemi.

I to jest chyba podstawowy problem przy szukaniu działki budowlanej przez agencje. Mimo naprawdę dużej liczby wystawionych w nich na sprzedaż gruntów tylko nieliczne z nich mają podstawowe media i leżą przy asfaltowej drodze.

Małgorzacie Kalińskiej z Drągowski Real Estate z kilkudziesięciu ofert ze wskazanych miejscowości w firmowej bazie udaje się znaleźć tylko pięć, które jako tako spełniają moje warunki. Jako tako, bo np. żadna z nich nie jest podłączona do kanalizacji i trzeba budować szambo. Na dodatek Kalińska uprzedza, że i z tej garstki ofert część może być nieaktualna (tak samo jest w innych agencjach).

– Muszę to sprawdzić, bo niektóre oferty są i sprzed roku – mówi. Zapewnia, że ma bezpośredni kontakt z właścicielami działek, a jej agencja – podpisane z nimi umowy.

To samo twierdzi Marzena Podkańska z Meritum Centrum. Natomiast pracownicy Krupa Nieruchomości wspominają tylko o zgodzie właścicieli działek na umieszczenie w bazie firmy ich ofert. Tłumaczą, że zdarza się, że biuro nieruchomości „pożycza” część oferty od innych agencji, więc nie ma umowy z właścicielami. Do tego przyznaje się na przykład JN Jabłoński. A pracownicy firmy Krupa Nieruchomości zapowiadają, że oglądanie działek będzie się odbywać bez udziału ich właścicieli.

Nie zawsze z licencją

Nie tylko to budzi zastrzeżenia. W każdej z odpytywanych agencji do ustalania treści i podpisywania umowy wydelegowano osoby niemające licencji pośrednika.

– Ja będę mieć licencję za miesiąc, ale ma ją właściciel firmy, który odpowiada za moją pracę – uspokajała Marzena Podkańska z Meritum Nieruchomości.

W Drągowskim wprawdzie umowa była sygnowana przez licencjonowanego pośrednika Małgorzatę Montwieł, ale nie uczestniczyła ona ani w ustalaniu jej treści, ani w podpisywaniu zlecenia w mojej obecności.

W Krupa Nieruchomości umowę podpisać ze mną miała asystentka pośrednika, choć w treści kontraktu był zapis, że tylko pośrednik może ze mną negocjować jego warunki i wynagrodzenie.

To o tyle istotne, że pośrednik z licencją, podpisując umowę, ryzykuje więcej niż jego pracownik. Bo może choćby stracić właśnie licencję, a wraz z nią prawo do zajmowania się obrotem nieruchomościami, jeśli będzie nierzetelnie wykonywał umowy i nieuczciwie postępował wobec klientów.

Agencje w zasadzie nie gwarantują też, że kupiona działka nie będzie trefna, tzn. nie będzie mieć jakichś wad prawnych. W umowach wprawdzie pojawia się zapis o obsłudze prawnej zakupu nieruchomości (Krupa Nieruchomości) albo o obowiązku zbadania jej stanu prawnego (Meritum Centrum) czy adnotacja, że kontrakt jest regulowany odpowiednimi przepisami kodeksu cywilnego (Drągowski). To jednak nie jest tożsame z gwarancją, że wszystko z terenem będzie w porządku.

czytaj więcej...
Źródło: Rzeczpospolita

Tagi

Czytaj też…

Czytaj na forum

Kalkulator izolacji ścian

Społeczność budnet.pl ma już 19444 użytkowników

Użytkownicy online (1)

gości: 216

Ostatnio dołączyli
Zobacz wszystkich >
Galerie
Zobacz wszystkie galerie >