Nie ma chętnych do obrony rynku

Nie ma chętnych do obrony rynku

Strach i niepewność paraliżują inwestorów. Obroty są znikome. Ostatnio niemal normą jest, że handel na poszczególnych sesjach wynosi zaledwie kilkaset milionów złotych Czytaj dalej

— Nie ma komu handlować. TFI już się wystrzelały, zagranica się wycofała, a inwestorzy indywidualni dawno skapitulowali. Same fundusze emerytalne to za mało, by rozruszać naszą giełdę — ocenia Przemysław Kwiecień, główny analityk XTB.

— Przeżywamy kryzys zaufania i płynności, co odbija się na obrotach na giełdzie. Chęć do sprzedaży jest mała. Z kolei po stronie kupujących dominuje przekonanie, że to jeszcze nie czas na akumulację akcji. Tak może dziać się przez kilka miesięcy — mówi Jacek Radziwilski, dyrektor zarządzający  Unicredit CA IB Poland.

— Jeśli ktoś myśli o kupowaniu akcji, to jeszcze nie teraz. Możliwe, że w tym tygodniu zobaczymy nowe dołki — przyznaje Przemysław Kwiecień.

Teraz przed sezonem publikacji wyników z IV kwartału inwestorów powstrzymują także obawy o jakość raportów.

— Na rynku panuje duża ostrożność. Zbliża się okres publikacji wyników. Inwestorzy czekają na nie z niepokojem — mówi Piotr Wiśniewski, analityk PTE Bankowy.

Co dalej? Co może pobudzić rynek akcji?

— Katalizatorem dla wzrostu obrotów mogłoby być ustanowienie przez  WIG20 nowych dołków. Wtedy rynek powinien się ożywić. Może tak być, gdy pojawią się nowi sprzedający i kupujący, którzy grają krótkoterminowo — uważa Przemysław Kwiecień.

A może zagranica przyjdzie nam z odsieczą?

— Giełda potrzebuje świeżej krwi. W takiej roli mógłby objawić się duży zagraniczny fundusz, którego aktywność mogłaby doprowadzić do kilku z rzędu wzrostowych sesji. To mogłoby rozruszać polskich inwestorów — ocenia Marek Rogalski, analityk FIT.

Źródło: Puls Biznesu

Tagi

Czytaj też…

Czytaj na forum

Kalkulator izolacji ścian

Społeczność budnet.pl ma już 19436 użytkowników

Użytkownicy online (1)

gości: 366

Ostatnio dołączyli
Zobacz wszystkich >
Galerie
Zobacz wszystkie galerie >