Specjaliści ZFDF podsumowują rok zmagań z recesją gospodarczą

Specjaliści ZFDF podsumowują rok zmagań z recesją gospodarczą

Od momentu kiedy apogeum recesji objęło gospodarkę naszego kraju minął ponad rok. Niewątpliwie kryzys wpłynął znacząco na nasz kraj, ale czy spowodował takie spustoszenie, jak głosiły prognozy? Czytaj dalej

Analitycy Związku Firm Doradztwa Finansowego zgadzają się, co to tego, że panika i reakcje związane ze spowolnieniem gospodarczym były przesadzone.

Paweł Satalecki, Analityk Finamo S.A., Związek Firm Doradztwa Finansowego:

Najbardziej dokuczliwe następstwa kryzysu
Użycie słowa kryzys w odniesieniu do sytuacji w Polsce wydaje się nieco nieadekwatne. Wydaje się, że powinniśmy rozważać kwestię spowolnienia – wszakże nasza gospodarka cały czas rozwijała się, nie kurczyła i według wszystkich prognoz będzie rozwijać się nadal. Podsumowując ostatni rok trzeba wspomnieć o dwóch kluczowych jego następstwach: wzroście bezrobocia i ograniczeniu akcji kredytowej przez banki. Mniejsza liczba udzielanych kredytów to główna bolączka systemu finansowego w ubiegłych 12 miesiącach spowodowana światowym kryzysem. Gdy dzieje się gorzej w gospodarce i u kredytobiorców - banki muszą zakręcać kurek z pieniędzmi, aby uniknąć nadmiernego ryzyka.

Zmiany na rynku bankowym
W czasie spowolnienia gospodarczego słowem odmienianym przez wszystkie przypadki na rynku bankowym było „ryzyko”. To właśnie ryzyko niewypłacalności klientów zmieniło oferty instytucji finansowych, wymagania i samo podejście do klienta.

Za najważniejszą zmianę można uznać zakończenie udzielania kredytów hipotecznych na ponad 100 proc. wartości nieruchomości z minimalnym wkładem własnym. Ta zmiana wyraźnie zatrzymała okres prosperity na rynku nieruchomości, a co za tym idzie innych powiązanych z nim branż.

Obecnie zdolność kredytowa klienta jest o wiele bardziej dokładnie weryfikowana, w ocenie przyjmuje się ostrzejsze kryteria – Kowalski nie może więc już „przeżyć” miesiąca za 400 złotych, jak wynikało z niektórych badań zdolności kredytowej przed kryzysem. Z punktu widzenia klienta spowolnienie gospodarcze w Polsce mogło być szokiem – w bardzo krótkim czasie z ogromnej podaży kredytów, walki o klienta coraz bardziej wyśrubowanymi warunkami banki przeszły do sytuacji zupełnie odwrotnej.

Pewnym zaskoczeniem mógł być rządowy program Rodzina na swoim, który istniał oczywiście już wcześniej, ale to dzięki spadającym cenom mieszkań w okresie największych kłopotów zyskał tak bardzo na popularności i de facto stał się podporą całego rynku nieruchomości w Polsce w ciągu ostatnich 12 miesięcy.

Kluczowe wydarzenia na rynku finansowym

Kryzys na świecie sprawił, że miniony rok obfitował w istotne wydarzenia także na naszym rynku finansowym. Najważniejszym procesem było najpierw załamanie się rynku kredytów hipotecznych, a potem jego normalizowanie się, aż do stanu dzisiejszego.

Frank przestał być ulubioną walutą naszych kredytobiorców – Polacy wolą złotego i euro. W tym kontekście ważnym wydarzeniem było wprowadzenie rekomendacji SII pozwalającej klientom banków uniknąć wysokich spreadów i walutę na spłatę kredytu kupować samemu w kantorach.

Nie można także zapomnieć o tak ważnych wydarzeniach jak zgoda pomiędzy PZU a Eureko czy ogromna dywidenda i emisja akcji PKO BP. Trochę wcześniej niż dokładnie rok temu na rynek weszły także dwa nowe banki – Allior Bank i Allianz Bank.

Ze względu na światowy kryzys i stymulowanie naszej gospodarki warto też zwrócić uwagę na rekordowo niskie stopy procentowe w Polsce, które spadły z 6 proc. na jesieni ubiegłego roku do 3,5 proc. obecnie.


Wydarzeniem były także problemy przedsiębiorców z opcjami walutowymi – okazało się, że także i ludzie teoretycznie świadomi ryzyka nie potrafili obronić się przed ogromnymi stratami i spekulacją na naszej walucie.

W kontekście całej polskiej gospodarki kryzys nie był tak dotkliwy jak go opisywały media, które zbyt pesymistycznie, podobnie jak np. amerykańscy ekonomiści, podeszły do problemu kryzysu. Okazało się, że polscy konsumenci zachowali optymizm i nie zaprzestali zakupów. Nasza gospodarka, właśnie ze względu na popyt wewnętrzny, mniejszy niż w innych krajach udział eksportu czy brak ryzykownych instrumentów w aktywach banków, jest obecnie jedną z najszybciej rozwijających się gospodarek na świecie. Z drugiej strony na przełomie roku na rynku kredytowym nastąpił prawdziwy kryzys – akcje kredytowa praktycznie zamarła, cena pieniądza na rynku międzybankowy wzrosła do wyjątkowo wysokich poziomów. Na szczęście ten trudny okres jest już za nami i banki coraz chętniej, choć jeszcze nie na wielką skalę, pożyczają pieniądze.

Wnioski

Na wyciąganie wniosków płynących z kryzysu na świecie i tego, co działo się w Polsce, jest jeszcze za wcześnie. Dziś banki postępują bardzo zachowawczo i w większości dokładnie prześwietlają swoich klientów, zwiększają swoje kapitały (to wpływ przede wszystkim zaleceń KNF) oraz dbają o jakość portfela kredytowego. W przypadku przedsiębiorstw działania te wydają się nawet zbyt zachowawcze. O tym jakie wnioski i czy w ogóle banki wyciągnęły z kryzysowej sytuacji przekonamy się prawdopodobnie wtedy, gdy rynek zapomni o kryzysie i słowem najczęściej powtarzanym nie będzie „ryzyko”, lecz „zysk”. Rynki finansowe z reguły mają bowiem krótką pamięć.

Roman Przasnyski, Główny Analityk Gold Finance, Związek Firm Doradztwa Finansowego:


Najbardziej dokuczliwe następstwa kryzysu

Kryzys dotknął nas rykoszetem, a więc trochę pośrednio, wchodząc bocznymi drzwiami. Jeśli chodzi o system bankowy, powyższe stwierdzenia są jak najbardziej uzasadnione.

Żaden działający w Polsce bank ani przez moment nie był zagrożony, nie wymagał dokapitalizowania. Zła sytuacja zagranicznych banków, będących głównymi udziałowcami rodzimych banków, nie przełożyła się na naszą sytuację niemal wcale.

Udział złych kredytów rośnie bardzo powoli, a skala tego zjawiska daleka jest od tego, co widzieliśmy na początku okresu transformacji polskiej gospodarki. Skala tegorocznego zamieszania z toksycznymi opcjami nie dorównuje w żaden sposób problemom sprzed 15-16 lat. Bilanse naszych banków wolne są nie tylko od złych kredytów, w skali zagrażającej ich stabilności, ale także od toksycznych papierów zagranicznych banków. Jeśli jakieś „trefne” pozycje się pojawiły, to w żadnym razie nie były w stanie zachwiać bilansem naszych banków.
Mimo to, najbardziej dokuczliwym następstwem kryzysu było poważne ograniczenie kredytowania przede wszystkim firm, a w nieco mniejszej skali klientów indywidualnych. Wiązało się to nie tyle z rzeczywistymi problemami naszych banków, co z brakiem zaufania w globalnym systemie finansowym. Szło za tym ograniczenie dostępu do pieniądza i praktyczne zablokowanie transakcji międzybankowych, spowodowane ucieczką banków od jakiegokolwiek ryzyka. Pieniądza w naszym systemie nie brakuje, lecz jest on kierowany w większości do najbardziej bezpiecznych transakcji NBP, a nie do kredytowania przedsiębiorstw.

Zmiany na rynku bankowym
Banki bardzo zaostrzyły kryteria udzielania kredytów zarówno dla przedsiębiorstw, jak i klientów indywidualnych. Częściowo wynikało to z inicjatywy samych banków, częściowo z rekomendacji wydawanych przez Komisję Nadzoru Finansowego. KNF dyscyplinował banki w wielu kwestiach. Przestrzegał między innymi przed ryzykiem kursowym, związanym z kredytami walutowymi i nadmierną ekspozycją banków na to zagrożenie, a także przed zbyt liberalnym podejściem do ustalania zdolności kredytowej klientów. Skutkiem tego było wyraźne zmniejszenie dynamiki akcji kredytowej w bankach. Odbija się to i będzie się odbijać między innymi na popycie wewnętrznym, również konsumpcyjnym. Skutki odczuje także rynek mieszkaniowy. Ma to także wpływ na mniejszą zdolność przedsiębiorstw do inwestycji i ekspansji. W przypadku klientów indywidualnych, po okresie udzielania lekką ręką zarówno kredytów hipotecznych, jak i gotówkowych, można mówić o powrocie do normalności.
 
Kluczowe wydarzenia na rynku finansowym
Najważniejszym wydarzeniem były zawirowania na rynku walutowym, związane z transakcjami opcyjnymi. Ich skutki trudno jednak jednoznacznie ocenić. Z jednej strony były one zdecydowanie negatywne dla wielu firm, które zaangażowały się w nie z własnej woli lub zostały w nie uwikłane. Dla części z nich skończyło się to potężnymi stratami, dla niektórych nawet upadłością. Z drugiej strony opcje zachwiały w poważnym stopniu zaufaniem między firmami a bankami. Jednak dynamiczne osłabienie naszej waluty pomogło gospodarce w przetrwaniu globalnego spowolnienia gospodarczego.

Słaby złoty pomagał eksporterom i eksportowi, dzięki czemu nasza gospodarka nie zanotowała spadku PKB w żadnym z ostatnich kwartałów. „Import” recesji z innych krajów miał bardzo ograniczony wymiar.

Czy kryzys był dotkliwy

Kryzys był dotkliwy szczególnie dla realnej gospodarki. Był i jest on szczególnie odczuwalny poprzez spadek produkcji, sprzedaży, wyników finansowych firm i wzrost bezrobocia. Skala tych negatywnych zjawisk jest o wiele mniejsza niż w bardziej rozwiniętych gospodarkach europejskich i światowych, ale wyraźnie dostrzegalna. Banki, szczególnie te największe, przetrwały jednak kryzys w bardzo dobrej kondycji.
To trochę kontrastuje z sytuacją przedsiębiorstw, które odczuły go o wiele mocniej. Jedną z bardziej dotkliwych konsekwencji kryzysu jest też wzrost bezrobocia. Nie przybrał on aż takiej skali jak w innych krajach, lecz jest wyraźnie dostrzegalny. Skala zwolnień jest również bardzo widoczna w samym systemie bankowym, który po okresie boomu i rozwijania sieci zmuszony jest do oszczędności. Jeśli pojedyncze, wcale nie największe banki, zwalniają po 800 osób, to widać, jak przeszacowały wcześniej perspektywy swojego biznesu.

Kryzys z perspektywy klienta

Jako klient banku dostrzegam konsekwencje kryzysu w postaci zwiększonych kosztów kredytu, przede wszystkim w postaci wzrostu marży oraz innych dodatkowych opłat.

Mam świadomość, że to wynik zwiększonego ryzyka, związanego z działalnością bankową. Jednak odnoszę wrażenie, że płacę za ryzyko, na które banki z własnej woli i świadomie narażały się w okresie kredytowego boomu. Z jednej strony udzielając kredytów zbyt lekką ręką, a z drugiej - tocząc wojnę odsetkową o depozyty i nie zwracając większej uwagi na efektywność tej ekspansji.

Emil Szweda, Open Finance S.A., Związek Firm Doradztwa Finansowego:


Najbardziej dokuczliwe następstwa kryzysu
Szczęśliwie w Polsce nie doszło do najbardziej spektakularnych następstw kryzysu finansowego, za jaki można byłoby uznać bankructwo lub rzeczywistą groźbę bankructwa któregoś z banków. Niemniej pewne skutki kryzysu były aż nadto odczuwalne. Znaczącym jego następstwem była zmiana ustawy o bankowym funduszu gwarancyjnym i podniesienie gwarancji depozytów do równowartości 50 tys. Euro. Również zwiększenie odpowiedzialności Narodowego Banku Polskiego za stabilność systemu finansowego należy uznać za fundamentalną zmianę. Mam tu na myśli zarówno silne, zdecydowane cięcia stóp procentowych, jak również ułatwienia w dostępie do płynności dla banków (m.in. w transakcjach repo).

Zmiany na rynku bankowym

Większości klientów banków kryzys finansowy kojarzy się z zupełnie innymi jego objawami. Jednym z nich było nagłe odcięcie szeregu grup klientów banków od kredytów. W pierwszym rzędzie dotyczyło to małych i średnich przedsiębiorstw, którzy zostali pozbawieni możliwości ubiegania się o kredyty hipoteczne.

Wiele banków wycofało się z udzielania kredytów w walutach obcych (co akurat uważam za pożądaną zmianę), na całej linii produktów bankowych wzrosły ceny (marże) kredytów.


Drugim aspektem kryzysu była rozpaczliwa walka banków o utrzymanie bieżącej płynności, co doprowadziło do wzrostu oprocentowania depozytów i lokat bankowych (mimo jednoczesnego spadku stop procentowych!).

Wnioski
Dziś – mniej więcej rok po tamtych wydarzeniach - sytuacja powoli się stabilizuje. Po wojnie depozytowej zostały nam już tylko wspomnienia, natomiast dostęp do kredytów systematycznie się poprawia, powoli spadają też ich ceny. Dlatego wielu postronnych obserwatorów może mieć wrażenie, że kryzys miał wymiar wyłącznie medialny. Tak jednak nie było.

Można śmiało stwierdzić, że dzięki odpowiedzialnej postawie rządu, instytucji nadzoru, NBP, jak i samych klientów banków, którzy zachowali sporo rozsądku wcześniej nie zaciągając nadmiernych obciążeń kredytowych, a później nie poddając się panice i nie wypłacając środków z banków, Polska znalazła się tylko na obrzeżach kryzysu, nie poznając głębi jego gorzkiego smaku.

Ryzyko jego pogłębienia było wystarczająco wysokie, by wyciągnąć z niego właściwe wnioski. Najważniejszym z nich jest prowadzenie odpowiedzialnej i konserwatywnej polityki kredytowej przez banki, co -  przy sporym udziale Komisji Nadzoru Finansowego - rzeczywiście ma miejsce.

Sylwester Kowalski, Credit House Polska, Związek Firm Doradztwa Finansowego:


Najbardziej dokuczliwe następstwa kryzysu
Przymierzając się do podsumowania tego okresu, da się zauważyć kilka najbardziej charakterystycznych symptomów tego wydarzenia. Patrząc na polską gospodarkę i banki należy zwrócić uwagę zwłaszcza na jedno podstawowe następstwo – zmianę w nastawieniu, jak również samych instytucji finansowych do kredytów, swobody ich udzielania. Spadek w analizowanym okresie  sprawił, że banki wywróciły do góry nogami swoje oferty kredytowe. Klienci natomiast zaczęli chaotycznie i równie nerwowo wycofywać środki z banków.

Zdarzały się sytuacje, kiedy banki dotychczas finansujące nawet do 110-120 procent wartości nieruchomości po tąpnięciu z dnia na dzień wycofały się z takich ofert. Z kolei klienci słysząc doniesienia medialne i widząc zewsząd pojawiające się słowa „kryzys” i „bankructwo” wypłacali środki z lokat a zwłaszcza funduszy inwestycyjnych.

Problemem stało się również uzyskanie zdolności kredytowej wymaganej przez bank. Nie wystarczało już dwóch wnioskodawców osiągających całkiem przyzwoity dochód i wkład własny rzędu 20 procent wartości nieruchomości. Niejednokrotnie klienci musieli legitymować się poręczycielami lub dodatkowymi spółkredytobiorcami, Oczywistym jest, że w okresie zawirowań i niepokoju należy baczniej przyglądać się zmieniającej sytuacji i na nią stosownie reagować. Biorąc pod uwagę kondycję i polskiej gospodarki i portfeli kredytowych polskich banków można stwierdzić, iż banki zbyt nerwowo zareagowały na napływające informacje i nadmiernie przykręcały kurek z kredytami.

Najgorsze za nami

Obecnie od przynajmniej dwóch lub trzech miesięcy możemy zaobserwować wyraźne ożywienie na rynku. W porównaniu z ostatnim kwartałem ubiegłego roku zwiększa się ilość składanych w bankach wniosków kredytowych. Widać także liberalizację polityki kredytowej i złagodzenie kryteriów ich przyznawania. Nie wiadomo, co prawda czy ta tendencja się utrzyma, ale zakładając rosnący entuzjazm do zakupów wśród konsumentów i powolne aczkolwiek systematyczne otwieranie się banków na klienta można dojść do wniosku, że najgorsze już za nami. Pozostaje nam mieć nadzieję, że sytuacja ta nie zmieni się. Chyba tylko jeden element nie wróci do stanu z okresu prosperity, a mianowicie dostępność i popularność kredytów w obcych walutach. O ile euro, w perspektywie jego wprowadzenia w niedługim czasie, jako waluty obowiązującej w naszym kraju, będzie zyskiwało na popularności, o tyle możemy już chyba zapomnieć o wszechobecnym franku i możliwości otrzymania korzystnego kredytu w tej walucie.

Bogusław Półtorak, Główny Ekonomista Bankier.pl SA, Związek Firm Doradztwa Finansowego:


Następstwa kryzysu
Po roku od apogeum kryzysu widać już pewne symptomy poprawy w gospodarce, ale też i niekorzystne zjawiska. Obecnie w Polsce zarządy banków głowią się nad tym, jak wytłumaczyć akcjonariuszom dwukrotnie niższe zyski w stosunku do roku ubiegłego niż nad poprawą oferty dla klientów. Walczą o większe przychody z prowizji i opłat, drenując kieszenie klientów poprzez nowe cenniki usług. Kontrolują również mocno koszty działalności, co przejawia się w licznych programach naprawczych i restrukturyzacjach. Nie dane im bowiem są, tak jak w Stanach Zjednoczonych, możliwości poprawy wyników finansowych zabiegami księgowymi. Relatywna poprawa koniunktury i odwołanie kryzysu po rocznicy upadku banku Lehman Brothers pozwoliło amerykańskim bankom znów sięgnąć do kieszeni klientów i podatników. Premie dla bankowców z Wall Street w tym roku sięgną rekordowych 140 mld USD. Przykładowo Goldman Sachs już szykuje ponad 20 mld USD na wypłaty premii. Sytuację w amerykańskim sektorze bankowym można podsumować krótko: to co nas nie zabiło, to nas wzmocniło. Okazało się, że na mniej konkurencyjnym rynku ci najwięksi – o ile przetrwali – mogą zarabiać jeszcze więcej. Kłopot w tym, że znaczna część tych wyników jest podkoloryzowana wirtualną księgowością w zakresie wyceny wątpliwej jakości aktywów.

Rynek bankowy

Warto zdać sobie sprawę z tego, że przeważająca większość banków działających w Polsce nadal podlega polskiemu nadzorowi finansowemu i ma polską licencję. Komisja Nadzoru Finansowego ma dość rygorystyczne narzędzia kontrolowania banków. Jednak cały czas na polskim rynku kapitałowo dominują zagraniczne grupy finansowe. Można zastanawiać się więc nad przenoszeniem praktyk ich zagranicznych właścicieli na polski rynek. Niewątpliwie walka o wyniki finansowe trwa w najlepsze i w ostatniej fazie roku weszła w fazę rozstrzygającą. Analizując aktualne wyniki sektora bankowego widać wyraźną tendencję do gorszych wyników w stosunku do roku 2008 r. Co ciekawe o połowę niższym zyskom towarzyszy wzrost przychodów o 28 proc. Dużo wyższa jest jednak dynamika kosztów, które pompowane są coraz wyższymi kosztami depozytów i aż niemal czterokrotnym wzrostem rezerw. Właśnie rosnąca wartość rezerw i wysokie koszty działalności bankowej stawiają pod znakiem zapytania plany ekspansji rynkowej wielu banków. Dla klientów może oznaczać to mniejszą konkurencję wśród banków i mniej dostępną ofertę.
 
Dziś niektóre banki płacą za zbyt agresywne wejście w rynek kredytowy w latach 2005-2007. Pierwszą namacalną konsekwencją są prowadzone postępowania naprawcze. Nadzór finansowy zdecydował, że są one konieczne w aż 9 bankach komercyjnych i w 9 spółdzielczych.

Banki szukają kapitału i  jednocześnie zmagają się z restrukturyzacją kosztów, co nie pozostanie bez wpływu na ich relacje z kredytobiorcami, czy deponentami. Sam program naprawczy oczywiście nie przesądza, że bank zagrożony jest bankructwem. Z punktu widzenia klientów grozi gorszą jakością obsługi, mniejszą liczbą pracowników obsługujących klienta, a w konsekwencji uboższą i mniej atrakcyjną paletą usług bankowych. Kryzys to jednak też szansa dla najbardziej innowacyjnych i patrzących strategicznie banków. Ten promyk nadziei przyświeca wyborom klientów, którzy powinni dokładniej przyglądać się przedstawianym im ofertom.

 

Źródło: Żarówka PR i Marketing / budnet.pl

Tagi

Czytaj też…

Czytaj na forum

Kalkulator izolacji ścian

Społeczność budnet.pl ma już 19444 użytkowników

Użytkownicy online (2)

gości: 394

Ostatnio dołączyli
Zobacz wszystkich >
Galerie
Zobacz wszystkie galerie >