
Czy europejski przemysł potrzebuje Clean Industrial Deal?
Komisja Europejska jeszcze w tym miesiącu ma przedstawić Clean Industrial Deal, czyli strategię łączącą cele dekarbonizacji i wzrostu konkurencyjności europejskiego przemysłu. KE chce to osiągnąć m.in. poprzez obniżanie kosztów energii, rozwój zielonych technologii i OZE czy poprawę niezależności surowcowej. – My nie potrzebujemy łagodzić polityki klimatycznej, ale musimy prowadzić ją w sposób bardziej pragmatyczny – podkreśla Roman Przybylski z Grupy Kęty. Jak ocenia, jej narzędzia muszą być lepiej dostosowane do realiów gospodarczych, żeby nie osłabiać konkurencyjności europejskich firm.
Czytaj dalej
– Europejski przemysł potrzebuje Industrial Deal i na dobrą sprawę nieważne, czy on będzie Clean, czy Green. W UE jest zainwestowany bardzo duży kapitał w zieloną transformację, więc – realistycznie rzecz biorąc – na pewno trudno będzie to odwrócić. Natomiast utrzymując te zielone i ekologiczne idee, absolutnie trzeba też przełożyć nacisk na konkurencyjność, żeby ją w Europie z powrotem zacząć budować i bronić, ponieważ w ostatnich latach mocno przegrywamy w globalnym wyścigu – mówi agencji Newseria Roman Przybylski, wiceprezes zarządu i dyrektor ds. inwestycji i rozwoju Grupy Kęty.
Poprawa konkurencyjności unijnej gospodarki, która przegrywa globalny wyścig z USA i Chinami, to priorytet nowej Komisji Europejskiej, która rozpoczęła prace z początkiem grudnia ub.r. Wybrana na drugą kadencję szefowa KE Ursula von der Leyen zapowiedziała już, że Europa będzie nadal trzymać się celów Zielonego Ładu i nie zrezygnuje z działań na rzecz ochrony klimatu, ale transformacja ma być prowadzona bardziej „zręcznie” niż do tej pory. Komisja Europejska w styczniu br. przedstawiła swoją pierwszą inicjatywę na rzecz ożywienia unijnej gospodarki, czyli Kompas Konkurencyjności („A Competitiveness Compass for the EU”), który ma wyznaczać strategiczne kierunki działań na nadchodzące lata.
Roman Przybylski, wiceprezes zarządu i dyrektor ds. inwestycji i rozwoju Grupy Kęty
Czytaj również: Czy polscy europosłowie wstrzymają zakaz sprzedaży aut spalinowych po 2035 roku?
Jeszcze w lutym br. Komisja Europejska przedstawi w tym obszarze nową inicjatywę – Clean Industrial Deal – mającą wspierać firmy w osiąganiu neutralności klimatycznej bez osłabiania ich pozycji na globalnym rynku. Ma on obejmować pilne, krótkoterminowe działania na rzecz wsparcia i stworzenia optymalnych warunków do odzyskania konkurencyjności przez unijny przemysł przy jednoczesnej dekarbonizacji. KE chce to osiągnąć m.in. poprzez obniżanie kosztów i zapewnienie przystępnej cenowo energii, rozwój zielonych technologii i przyspieszenie wdrażania OZE, poprawę niezależności surowcowej oraz wspieranie gospodarki obiegu zamkniętego. W ramach Clean Industrial Deal KE zamierza też formalnie zaproponować cel redukcji emisji gazów cieplarnianych o 90 proc. do 2040 roku, który zostanie zapisany w europejskim prawie klimatycznym. Ma to na celu wzmocnienie pozycji europejskiego przemysłu w globalnym wyścigu technologicznym, jednocześnie dbając o zrównoważony rozwój i ochronę środowiska.
– My nie potrzebujemy łagodzić polityki klimatycznej, ale musimy prowadzić ją w sposób bardziej pragmatyczny – podkreśla Roman Przybylski podczas EEC Trends. – Konieczność ochrony klimatu jest bezdyskusyjna, a zmiany klimatu, odczuwalne już przez wszystkich, są faktem. Na nas wszystkich spoczywa odpowiedzialność, żeby starać się to niwelować. Natomiast to musi się odbywać przy zastosowaniu prostych mechanizmów rynkowych, a nie takich, które powodują, że firmy czy kraje próbujące o to walczyć w efekcie pogarszają swoją pozycję konkurencyjną. Tak więc: nie łagodźmy, walczmy, ale innymi metodami.
Ekspert ocenia, że narzędzia polityki klimatycznej muszą być dostosowane do realiów gospodarczych. Problemem nie jest sam cel, ale sposób jego realizacji – obecne rozwiązania są w dużej mierze kosztowne, skomplikowane i obciążają europejskie przedsiębiorstwa bardziej niż ich zagranicznych konkurentów, co w skrajnych przypadkach prowadzi do przenoszenia produkcji do krajów o niższych standardach środowiskowych.
– Przykładem złych narzędzi walki o klimat jest m.in. CBAM (Carbon Border Adjustment Mechanism), czyli wprowadzany w Europie mechanizm ceł węglowych Jego idea, czyli wyrównywanie standardów ekologicznych, jest słuszna, jednak sam mechanizm jest tak skomplikowany i tak dziurawy, że w efekcie raczej nie zatrzyma tańszego, azjatyckiego importu. Ale jednocześnie obciąży europejskie firmy dodatkowymi wymogami dotyczącymi raportowania, dochowania należytej staranności etc. Narzuci całą masę trudnej biurokracji, będąc zarazem dziurawy jak sito – mówi wiceprezes Grupy Kęty. – Podobny problem mamy też dzisiaj z raportowaniem według dyrektyw CSRD, która wprowadza całą masę obowiązków sprawozdawczych i dodatkowej pracy. To tak naprawdę odrywa naszych pracowników, europejskie firmy od robienia czegoś sensownego, a kieruje tę pracę, koszty i wysiłek na rzecz nieraz absurdalnego raportowania rzeczy, na które nie mamy żadnego, realnego wpływu. Ten mechanizm jest po prostu nieefektywny.
Działania podnoszące konkurencyjność europejskiej gospodarki są pilnie potrzebne, bo UE przegrywa globalny wyścig z USA i Chinami. To główny wniosek z niedawnego raportu, opracowanego na zlecenie Komisji Europejskiej przez Mario Draghiego, byłego prezesa EBC. Publikacja wśród głównych problemów wymienia m.in. niską innowacyjność UE w porównaniu do USA i Chin, szczególnie w dziedzinie zaawansowanych technologii, tj. sztucznej inteligencji, oraz wysokie koszty energii, które znacząco obciążają europejskie firmy w porównaniu do konkurentów zza Atlantyku.
Podobne wnioski płyną też z raportu koalicji Europe Unlocked („Turning the Key: Unlocking European Competitiveness Europe Unlocked’s Call to Action”), według którego udział Europy w światowej gospodarce się kurczy. Podczas gdy w 2010 roku gospodarki UE i USA były mniej więcej tej samej wielkości, to dekadę później, w 2020 roku Wspólnota znalazła się już znacznie poniżej tego poziomu. Co więcej, od 1993 do 2022 roku PKB per capita w USA wzrosło o prawie 60 proc., podczas gdy w Europie zaledwie o mniej niż 30 proc., a ta różnica pogłębiła się jeszcze bardziej w sektorach o wysokim wzroście, tj. technologie, gdzie Europa pozostaje wyraźnie w tyle.
– Podstawową przyczyną jest brak innowacji. Europie nie udaje się przełożyć swoich pomysłów na nowe, nadające się do wprowadzenia na rynek technologie, które mogłyby być włączone do bazy przemysłowej. Jednocześnie wewnętrzne ograniczenia utrudniają europejskim przedsiębiorstwom walkę. Firmy są przytłoczone przez wysokie ceny energii i duże obciążenia regulacyjne. Stoją też w obliczu coraz bardziej nierównych warunków działalności na globalnym rynku, naznaczonych ogromnymi subsydiami państwowymi dla zagranicznego przemysłu – wskazała Komisja Europejska w opublikowanym pod koniec stycznia br. Kompasie Konkurencyjności.
– Duże gospodarki azjatyckie, w szczególności Chiny, nie są gospodarkami rynkowymi. One przez lata były i nadal są regulowane. Pokazuje to choćby przykład naszej branży, czyli aluminium, w której Chiny przez lata dotowały budowę mocy produkcyjnych, dzięki czemu dysponują w tej chwili bardzo dużą nadwyżką i w efekcie sprzedają produkty poza Chinami po cenach dumpingowych – mówi Roman Przybylski.
Czytaj również: 1,2 mld euro kar w 2024 roku nałożyły europejskie organy ochrony danych osobowych
Europejski przemysł boryka się z zalewem taniego importu z Chin, który często opiera się na subsydiach państwowych i sprzedaży poniżej kosztów produkcji. W branżach takich jak stal, aluminium czy elektronika dumping cenowy skutkuje zamykaniem fabryk w UE i przenoszeniem produkcji poza kontynent. Unia Europejska wprowadziła mechanizmy ochronne, takie jak cła antydumpingowe i system CBAM, który miał wyrównać konkurencję poprzez obciążenie importerów z krajów o wyższej emisji CO2, ale w praktyce są one niewystarczające i pełne luk prawnych.
– Żeby się przed tym obronić, musimy przede wszystkim budować jeden, duży, europejski rynek, żeby tutejsze firmy mogły się rozwijać w skali porównywalnej z firmami azjatyckimi czy amerykańskimi. Druga rzecz to ochrona tzw. równego boiska, żebyśmy wszyscy grali na tych samych zasadach. Jeśli od firm europejskich wymaga się pewnych standardów – czy ekologicznych, czy socjalnych – to tego samego powinno się wymagać również od firm importujących spoza Europy. A jeśli one tego nie robią, wtedy trzeba niestety wyrównywać szanse poprzez proste i czytelne mechanizmy, takie jak cła – mówi wiceprezes Grupy Kęty.
Komentarze
Czytaj też…
Czytaj na forum
- Nowoczesna edukacja Liczba postów: 70 Grupa: Trudne tema... W sieci udało mi się znaleźć te szkołę angielskiego w Łodzi - https://germanicus.pro/ korzystaliście? Znajomość języka obcego zwiększa nasze poczucie wartości,....
- Skup aut Liczba postów: 73 Grupa: Trudne tema... Nie masz czasu ani możliwości dostarczenia pojazdu do skupu? Skup aut w Bydgoszczy oferuje darmowy odbiór auta z dowolnej lokalizacji w mieście i okolicach. Wys...
- tłumaczenie techniczne Liczba postów: 15 Grupa: Trudne tema... Jeżeli szukacie sprawdzonego tłumacza języka włoskiego w Poznaniu, to zdecydowanie polecam Wam sprawdzić stronę https://nowatkowski.pl/tlumacz-przysiegl y-wloski...
- Kantor Liczba postów: 18 Grupa: Trudne tema... Jeśli szukasz sprawdzonego kantoru, w którym każda wymiana waluty przebiega uczciwie i profesjonalnie, kantorbydgoszczcent to najlepszy wybór. Nasza oferta skie...
- Akcesoria do telefonów Liczba postów: 1 Grupa: Trudne tema... Jakiego producenta akcesoria do telefonów polecacie? Szukam dobrej jakości etui oraz szkła hartowanego.